czwartek, 14 stycznia 2010

Take your time...


Zdecydowanie nie wychodzi mi pisanie ostatnimi czasy. Jak moje sprawy zawodowe zostały lekko zawieszone pod koniec grudnia, tak ja dalej próbuje coś planować... wolno... mi to idzie. W każdym razie obecnie nadal jestem w Bursie, gdzie szykuje się w żółwim tempie do odjazdu. Dziś pada śnieg co jest dość nietypowe, ale pewnie za kilka dni znowu będzie z 22 stopnie heh, jak to w Turcji;p! Trudno mi uwierzyć, że za tydzień bede juz w Polsce. Najpierw jednak impreza pozegnalna i Stambul, Stambul. W koncu. Postaram sie na miejscu w domu, przy moim ukochanym biurku i z lampka w tle, nadrobic blogowe zaleglosci, bo duzo sie dzialo i dzieje.

Co dalej?
Hmm... od 3 tygodni miotam sie miedzy powrotem do Bursy do innej firmy, a pozostaniem w Polsce, albo wyjazdem do innego kraju, miasta, itp. Obecnie stan zawieszenia przedluza sie, ale jestem dziwnie spokojna. Nauczona tym, ze planowanie mi nie wychodzi zupelnie, staram sie troche mniej kontrolowac przebieg tego co jest i co ma byc w przyszlosci... choc... znajac moja zbyt bardzo analizujaca nature nie jestem w stanie wyzbyc sie tego czasem dosc przydatnego nawyku. Takze... tak jak ta notka jest mega skolowana, tak obecnie ja rowniez jestem gdzies w abstrakcyjnej przestrzeni mojego jestestwa.

Konkrety?
Nadal czeka mnie pakowanie.
Nadal czekam na odpowiedz z jednej firmy.
Nadal nie rozumiem czego turecka policja jest tak... nieprzewidywalna jesli chodzi o tzw. residence permit.
Nadal tyje.
Nadal kocham karamel brownie i nienawidze wisienki.
Nadal jem lahmacun.
Nadal stosuje moj czekoladowy rehab, co mi obecnie idzie dosc dobrze od 3/4 dni... ale juz nie moge...
Nadal turecki chleb jest PYSZNY, zbyt dobry i zbyt tuczacy.
Nadal wygladam jak toczaca sie kulka....
Nadal uzalezniona od atom tavuk [kebap z kurczakiem...]
Nadal...

Jak widac, nie zmienilo sie zbyt wiele w moim zyciu, chyba? Wiecej NA PEWNO po powrocie, moze tez cos wiecej o muzyce na moim zapomnianym blogu, bo nadal... slucham, sledze, ale troche juz mniej intesywnie.

A na dzis, tak rano sobie w domku odkurzylam jeden album i ten kawalek z przeszlosci, jak milo:



Take your time;)
Mam nadzieje, ze dziala, bo w Turlandii cholera blokuja yt! Co za kraj, co za czasy;)
Sorki za bledy stylistyczne...

środa, 23 grudnia 2009

Wesołych Kebapowych Świąt!!!

Wyjątkowa okazja by napisać coś więcej w końcu na tym moim tureckim blogu. Przez ostatnie tygodnie tylko zaglądam tutaj, a z pisaniem idzie źle... Może dlatego, że życie moje obecnie jest mega skomplikowane momentami i trudno ogarnąć wszystko w porę, a pisanie schodzi na drugi plan:( Brak netu na pewno nie pomaga. Obecnie przeżywam stan super zmęczenia i wykończenia moją pracą i życiem w Turcji. Nie jest źle, ale potrzebuje trochę wolnych dni...............

środa, 11 listopada 2009

Wioskowo i jesiennie, ot cała Turcja


Wiem, The Summer Wind, ale idealny na taką porę, prawda? Jesiennie, zimno, sentymentalnie... czyli, Witam Ponownie;)


poniedziałek, 9 listopada 2009

Życie turecką kawą jest...


Witam po dłuższej przerwie, ale nie mogłam się zabrać za postowanie. Tak jak napisałam już w komentarzach wcześniej, spróbowałam i wywróżyłam sobie moją przyszłość z fusów ;-) Wszystko traktuje z przymrużeniem oka, ale jednak trochę we mnie pozostało.

niedziela, 1 listopada 2009

Ech...


Ostatnie dni były niesamowicie wyczerpujące - fizycznie i psychicznie. Dużo w sumie się działo, ale o tym pewnie w kolejnych notkach.

Dzisiaj może trochę patetycznie, ale 1 listopada w końcu... i w sumie dzisiaj pracuje, dopiero skończyłam zajęcia (od 930 w pędzie) i... trudno poczuć ten klimat z Polski. Myślę, że jednak każdy z nas ma kogo wspominać w tym dniu i ja również zaliczam się do tych osób.