A to już było i możliwe, że nie wróci więcej... Przypadki "Fake Polish" w Turcji, czyli o tym jak Wik pojechała by uczyć... nauczyła się dużo o sobie i ma nadzieje, że pozostawiła jakiś ślad, dobry!, w sercach swoich studentów! Patetycznie, ale prawdziwie, bo życie ma się jedno i warto spełnić choć połowę swoich marzeń!
wtorek, 27 października 2009
Jesień... i słodkości...
czwartek, 22 października 2009
poniedziałek, 19 października 2009
Zawód? Inżynier.

Muszę o tym napisać... Może już napisałam, ale... nie zaszkodzi jeszcze raz. Wszyscy, ok, 98% moich studentów (z facetów oczywiście) to engineers, czyli inżynierowie - przyszli lub Ci już po studiach. Na początku jakoś mnie to nie dziwiło, że na 6 studentów cudem jest znalezienie jednego, który nie jest engineer, ale teraz... po prostu... ONI SĄ WSZĘDZIE heh;) Czuje się jak pogromca inżynierów, ale jest to mocno zastanawiające;) Dowiedziałam się, że większość z nich studiuje ten kierunek, bo ma później duże szanse na dobrą pracę, itp. Czy jednak tak jest? Owszem, pewnie jak ktoś ciężko pracuje, to ma też kasę, ale większość z nich przychodzi do mnie na zajęcia, bo nie mają pracy i potrzebują wsparcia w nauce, gdyż znajomość języka zwiększa ich szanse na to by w końcu znaleźć pracę. Teraz jak pojawia się nowy student w mojej klasie i pytam sie co robi, to wiem, że prawie na pewno jest inżynierem heh śmiejemy się wtedy wszyscy razem z resztą klasy, bo wiedzą jakie mam pojęcie o tureckich facetach... czyt. inżynier to słowo klucz w mojej głowie jeśli mam opisać mężczyzn - studentów. Nie wszyscy, ale jednak większość z nich... Znalazł się też jeden co jest grafikiem, jeden psycholog, chemik, ... Dziewczyny też studiują nauki ścisłe i pewnie większość z tego samego powodu, lepsza praca=kasa. W Polsce ciągle słuchałam, że mamy za mało ścisłowców, a tutaj widze, że mają nadmiar... czyli, co z tego wynika... Zawsze chyba trzeba na COŚ zwalić winę za obecny stan w kraju, prawda? :)
Best regards,
h(T)umanista.
Best regards,
h(T)umanista.
niedziela, 18 października 2009
poniedziałek, 12 października 2009
I pojawił się... w najgorszej postaci?
Dawno tu nie pisałam i pewnie teraz nie zmieni się zbyt wiele... Przynajmniej dzisiaj. Wydaje mi się, że przechodzę właśnie najgorszy etap szoku kulturowego, czyli tzw. dół;p Zła, zmęczona, zmienne nastroje od euforii po wkurzenie na maxa, ale... dalej do przodu, prawda? Ostatni tydzień był dość ciekawy, bo po raz pierwszy doświadczyłam dużej różnicy w nauce studentów w Turcji, oj tak. Później zachorowałam, a jeszcze spędziłam kolejny weekend w pracy, z czego niedziele od 10 do 20 non stop zajęcia... Jeden dzień wolny, drobne problemy mieszkaniowe, walka o siebie i to kim się jest tutaj, czyli... zniżkowa forma gwarantowana;] I jest... wiedziałam, że będzie (doświadczona Wik heh), ale... czekam już na moment, lepszy, lepsiejszy, ok? I nie to by było tragicznie, to taka wybuchowa mieszanka, co jest może gorsze, bo człowiek nie wie co czuje i myśli tak naprawdę o tym wszystkim. Na deser najgorsze z najgorszych... pytania o moją future, tak, problematyczna teraźniejszość, a tu już przyszłość puka do drzwi... Ech. Life is beautiful. A ja jestem jak ten misiek.Do sklikania i może może w końcu będę bardziej systematyczna... I wish I had the net connection at home, ale nie mam i dlatego nie mogę pisać w nocy, co z kolei uwielbiam.
Miłego dnia!
Wik, zmęczona, lekka migrena i małe zdezorientowanie... Potrzebuje czekolady, dobrej herbaty i... dobrych ludzi i... może mi się poprawi, w końcu kobieta i szok kulturowy zmienny jest, riiiiight;)

I właśnie zaczynam proces łagodzenia... Czekolada - jest (nie powinnam, ale co tam!); kawa - jest; jakiś film - będzie... W ogóle jak możecie polecić dobre filmy z przesłaniem, to poproszę o drobne sugestie;) Tak samo muzyczka... zawsze mile widziana;)
Aha, no i czas uczyć się uczyć się uczyć się... pięknie jest nauczać... bardzo [eeeeeeech, książki, ksero, prawie jak student, prawie!]
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


